WIM w mediach
wpolityce.pl Dyrektor WIM prof. Gielerak o obowiązkowym szczepieniu medyków: "Ten temat jest absolutnie otwarty"
„Trzeba wykorzystać wszystkie środki i narzędzia do tego abyśmy objęli programem szczepień populację w zakresie co najmniej 80-85 proc. Powinniśmy przekierować nasze siły na model „docieramy do was tam, gdzie jesteście na co dzień”, czyli tak, jak to było zaplanowane: zakłady pracy, galerie handlowe" - mówi portalowi wPolityce.pl, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak.
wPolityce.pl: Prof. Magdalena Marczyńska z Rady Medycznej przy premierze stwierdziła, że „nie powinno być już powrotu do strategii lockdownów”. Czy faktycznie jest szansa, że na jesieni nie będą przywracane obostrzenia?
Gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak: Nie można a priori powiedzieć, że nie będą, albowiem zależy to przede wszystkim od skali epidemii z jaką realnie będziemy mieli do czynienia. Natomiast na pewno jesteśmy dziś na etapie, kiedy możemy zrobić wiele, aby ryzyko lockdownów ograniczyć. Można wręcz powiedzieć, że znajdujemy się w komfortowej w odróżnieniu od wielu krajów Europy sytuacji, gdzie jak np. u naszych sąsiadów Czechów gwałtownie rośnie liczba osób zakażonych i istnieje pilna potrzeba podejmowania radykalnych, natychmiastowych działań mających na celu ograniczenie skali szerzenia się zakażenia. To co powinniśmy dziś zrobić, jeżeli mówimy i dyskutujemy o kwestii lockdownów, to podjąć działania, które będą służyć temu, aby to ryzyko ograniczyć. W pierwszej kolejności, należy jasno zakomunikować wszystkim osobom, zwłaszcza zamieszkałych w rejonach o niskim poziomie wyszczepialności – w regionach, powiatach Polski wschodniej i południowo- wschodniej – dać jasny sygnał, że są obszarami, które z oczywistych powodów będą poddawane skrupulatnemu monitoringowi epidemiologicznemu pod kątem ryzyka szerzenia się zakażeń, zwłaszcza z udziałem wariantu Delta. Jeśli doszłoby do pojawienia się zwiększonej liczby zachorowań, to w miejscach tych powinny być wprowadzane ograniczenia. Przy czym – i tutaj jedna różnica biorąc pod uwagę to, z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich okresach epidemii – należałoby obowiązujące do tej pory skale będące podstawą wprowadzania ograniczeń podnieść o jeden stopień tak, aby skompensować większą zakaźność wariantu Delta. Sformułowany zostanie w ten sposób czytelny komunikat, po którym u wielu osób pojawi się refleksja, konstatacja: może jednak (mamy na to jeszcze czas) przystąpić do programu szczepień, podjąć działania, które co powszechnie dziś wiadomo najskuteczniej ograniczają ryzyko wprowadzenia ograniczeń w rejonie. Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na jedną rzecz, że my jesteśmy w dość szczególnym okresie, który określam terminem „kupowanie czasu”.
Na czym polega to kupowanie czasu?
Kupowanie czasu polega na dążeniu do maksymalnego odsunięcia w czasie momentu wystąpienia czwartej fali, a zatem chwili, w której wariant delta zacznie rozprzestrzeniać się w sposób agresywny, tak jak to miało już miejsce w innych krajach Europy. Możemy to osiągnąć stosując odpowiednie monitorowanie epidemiczne, ale również bardzo skrupulatną politykę kwarantannowania osób przyjeżdżających do Polski spoza rejonu Unii Europejskiej. Tu zdecydowanie trzeba być bardzo skrupulatnym i jednocześnie „kupiony” w ten sposób czas wykorzystać do osiągania dalszych postępów w programie szczepień. Im więcej każdego dnia będzie pojawiać się osób, które nabyły odporność w sposób bierny – poprzez program szczepień – tym liczba osób podatnych na zakażenie będzie maleć, a tym samym prawdopodobieństwo wystąpienia czwartej fali, jej rozmiaru mierzonego liczbą osób zakażonych oraz zgonów, będzie nieporównywalnie mniejsze. Kolejna rzecz to marketing i używanie wszelkich argumentów, które dotrą do osób niezaszczepionych, czyli mówiąc najkrócej: szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić, zwłaszcza osoby powyżej 16. roku życia. Widzę pewną prawidłowość obserwując, jak funkcjonują stacjonarne punkty szczepień. Pomimo tego, że istnieje pełna dowolność, łatwość zapisania się w nich na szczepienie, choćby w sposób zdalny, to jednak zainteresowanie szczepieniami jest w tych punktach niewielkie. Patrząc na doświadczenia Wojskowego Instytutu Medycznego powiem, że w porównaniu z tym, co było 2 miesiące temu mamy zdecydowanie mniejsze zainteresowanie szczepieniami. Ale z drugiej strony widzę pewną prawidłowość. W centrach handlowych do punktów szczepień ustawiają się kolejki i ludzie potrafią stać w nich kilkadziesiąt minut, po to, aby się zaszczepić. A zatem, filozofia docierania do osób zainteresowanych szczepieniem mówiąc potocznie: tu i teraz, powinna przynieść pozytywne rezultaty. Powinniśmy przekierować nasze siły i środki na model „docieramy do was tam, gdzie jesteście na co dzień”, czyli tak, jak to było zaplanowane: zakłady pracy, galerie handlowe. Uważam, że strategia ta jest dziś szczególnie potrzebna i jak pokazują aktualne doświadczenia najbardziej skuteczna, po to, abyśmy czas jaki jeszcze mamy maksymalnie dobrze wykorzystali. Przygotowali się (spodziewam się, że to będzie druga połowa sierpnia, wrzesień) na pojawienie zwiększonej liczby osób zakażonych korzystając przy tym z najlepszych zgromadzonych do tej pory doświadczeń. Posiadać sprawnie zorganizowany program identyfikacji i izolacji zakażonych oraz śledzenia kontaktów. Konieczne jest także profesjonalne zaplecze medyczne w postaci sieci placówek, w tym wyspecjalizowanych oddziałów szpitalnych, których rozmieszczenie powinno uwzględniać możliwe dziś do przewidzenia ryzyka jak choćby te związane z wystąpieniem największej liczby zakażeń w rejonach o niskiej wakcynacji. Trzeba wykorzystać wszystkie środki i narzędzia do tego abyśmy objęli programem szczepień populację w zakresie co najmniej 80-85 proc.
Prezydent Francji ogłosił obowiązek posiadania certyfikatu sanitarnego dotyczącego szczepienia bądź odporności na COVID-19 dla osób wybierających się do kawiarni, restauracji, centrów handlowych, planujących przejazd pociągiem lub długą podróż oraz odwiedzanie placówek medycznych. Po orędziu Macrona prawie milion Francuzów zapisało się tego samego dnia na szczepienia. Co uważa Pan Profesor na temat takiego rozwiązania?
Rozwiązań motywujących może być bardzo wiele. Stanowisko prezydenta Francji jest dość jednoznaczne, stanowcze, ale dokładnie ten sam ton i podobną treść wypowiedzi pamiętam sprzed około dwóch tygodni, kiedy przedstawiciele polskiego związku pracodawców Lewiatan również domagali się od państwa zajęcia takiego stanowiska i przyjęcia podobnych jak dziś proponowane we Francji rozwiązań sanitarnych. Chcieli m.in., aby wejście do sklepów jako ich miejsc pracy i utrzymania było uzależnione od posiadania certyfikatu covidowego. Zatem, w poszukiwaniu skutecznych rozwiązań nie musimy korzystać z doświadczeń zagranicy. Wystarczy uważnie i ze zrozumieniem wsłuchać się w argumenty szerokiej rzeszy rodaków, którzy bezpośrednio będą ponosić skutki indywidualnych zaniechań przekładających się na systemowe ograniczenia skuteczności programu szczepień. Proponuję więc nagłaśniać i wsłuchiwać się w głos pracodawców. Głos ludzi, którzy doświadczyli co znaczy epidemia, poznali jej skutki i rozumieją z jakimi zagrożeniami wiąże się kontynuacja obecnego stanu rzeczy, z punktu widzenia ich lokalnych biznesów oraz przyszłości. Uważam, że są to argumenty, które mogą, a przynajmniej powinny trafić do wielu wahających w kwestii uczestnictwa w programie szczepień rodaków.
A co Pan Profesor myśli o rozwiązaniu przedstawionym przez prezydenta Macrona, który ogłosił obowiązkowe szczepienia medyków?
Ten temat jest absolutnie otwarty i uważam, że w Polsce powinniśmy już dziś i to bez zbędnej zwłoki, również podjąć dyskusję nad tym zagadnieniem, nota bene bardzo żywo podejmowanym w dyskusjach jakie toczą się na łamach prestiżowych pism naukowych w Stanach Zjednoczonych. Chciałbym zwrócić uwagę, że FDA już dziś informuje, że być może w okolicach września-października, będzie gotowe do tego, aby wydać decyzję o rejestracji szczepionek matrycowych, czyli Pfizer i Moderna, jako w pełni, a nie jak dotychczas warunkowo, dopuszczonych do użycia preparatów biologicznych. Decyzja ta otworzy możliwość wprowadzenia ww. szczepionek do kalendarza szczepień obowiązkowych. To z punktu widzenia choćby funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, zagrożeń, jakie są związane z zakażeniem koronawirusem, możliwością jego transmisji i powodowanych nią paraliżem działalności szpitali, zakładów opieki, ma kapitalne znaczenie.
Źródło: wpolityce 14.07.2021 r.