WIM w mediach
płk dr R. Tworus: Konieczna jest rehabilitacja po koronawirusie
"Po przebyciu COVID-19 może wystąpić gorsze funkcjonowanie poznawcze" podkreśla w rozmowie dla Naszego Dziennika płk dr. n. med. Radosław Tworus, kierownik Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii WIM. Występujące u osób po przechorowaniu COVID-19 zaburzenia pamięci, pewnego rodzaju rozkojarzenie, mniejsza wydolność do długotrwałej pracy umysłowej czy szybkie męczenie się pokazuje jak ważna i konieczna w odzyskaniu pełnej sprawności jest rehabilitacja.
Realizujecie Państwo program z zakresu rehabilitacji psychiatrycznej po przebytej chorobie COVID-19. Kto może z tego skorzystać?
– Program jest adresowany do wszystkich zainteresowanych osób. Jest to oficjalny zakres świadczeń realizowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. My dołączyliśmy do tej oferty, ponieważ dysponujemy sprzętem i zasobami kadrowymi potrzebnymi do tego typu przedsięwzięcia. NFZ wytyczył nową ścieżkę terapeutyczną – która według danych NFZ jest potrzebna pacjentom – polegającą na rehabilitacji osób, u których przebycie COVID-19 pozostawiło pewne deficyty w zakresie funkcji poznawczych.
O jakich deficytach można tutaj mówić?
– Po przebyciu epizodu COVID-19 u pacjentów może wystąpić gorsze funkcjonowanie poznawcze. Zaburzenia pamięci, pewnego rodzaju rozkojarzenie, mniejsza wydolność do długotrwałej pracy umysłowej. Również szybkie męczenie się, szybka dekoncentracja, pewne deficyty w zakresie uwagi, przekładanie czynności, zapominanie i niezdolność do uczenia się jakiegoś materiału, który jest nam niezbędny, aby go zapamiętać, przetworzyć i później wykorzystywać. Jest to udokumentowane w różnych badaniach. U pacjentów, którzy przebyli COVID-19, takie deficyty mogą się pojawić.
Oczywiście należy tutaj odróżnić inne pierwotne problemy, które istniały jeszcze przed zachorowaniem. Wiadomo, że pacjenci z cukrzycą, nadciśnieniem mają też deficyty funkcji poznawczych jeszcze przed wystąpieniem epizodu COVID-19. Ten program uwzględnia rehabilitację osób, które do tej pory były zdrowe i dobrze funkcjonujące. Nie miały czy nie mają nasilonych chorób współistniejących o ciężkim przebiegu, a po przechorowaniu COVID-19 jako osoby zdrowe mają dysfunkcje w zakresie tych funkcji pamięciowych.
Długo trwa taki proces odzyskiwania sprawności?
– Każdy proces zdrowienia zależy od kilku czynników. Przede wszystkim od własnych predyspozycji, które są typowo biologiczne. Na to możemy mieć wpływ albo go nie mieć. Często jest tak, że w procesie naszego zdrowienia bardzo poważną przeszkodą są okoliczności zewnętrzne: problemy w rodzinie, problemy finansowe, problemy z pracą, długi, brak środków do życia. Są to czynniki, które nie pomagają w pracy psychiatry, psychologa, szczególnie kiedy mamy usprawniać funkcje poznawcze.
Drugi element to motywacja. Im większa jest prawdziwa, a nie deklarowana motywacja do ćwiczenia, do poprawy, tym lepiej. Nie bez znaczenia jest również wiek pacjenta. Im człowiek jest starszy, tym proces rehabilitacji, zdrowienia, gojenia pooperacyjnego jest wolniejszy.
Czy osoby, które chciałyby skorzystać z programu rehabilitacyjnego, mogą zgłaszać się teraz do Państwa kliniki?
– Dysponujemy odpowiednimi warunkami, aczkolwiek korzystanie z tego programu – według założeń NFZ – wiąże się z hospitalizacją. Ta hospitalizacja musi trwać kilka tygodni. Problem jest taki, że sytuacja pandemiczna i pewne reżimy, które musimy stosować dla bezpieczeństwa naszych pacjentów, powodują, że ta hospitalizacja jest dla pacjentów uciążliwa. Teraz w szpitalach są znaczne ograniczenia, jeśli chodzi o odwiedziny, o swobodne poruszanie się pacjentów. Szczególnie pacjenci psychiatryczni z jednej strony są przyzwyczajeni do długich hospitalizacji, ale zawsze mogli wyjść poza oddział, korzystając z krótkoterminowych przepustek pozwalających na opuszczenie oddziału. Ciężko jest w tej chwili spędzić kilka tygodni w zamknięciu bez bezpośredniego kontaktu z rodziną. A z kolei ten kontakt z rodziną my staramy się ograniczać, żeby się nie pojawił wirus. Już tego doświadczaliśmy, kiedy trzeba było wszystkim chorym zakończyć hospitalizację. Ponieważ wszyscy, albo duża cześć, byli zainfekowani.
Jaki wpływ na proces zdrowienia ma sposób zarządzania trwającym obecnie kryzysem epidemicznym? W jaki sposób można to odnieść do sytuacji związanej ze stresem bojowym?
– Na pewno nie można porównać COVID-19 do stresu bojowego, bo nie jest to wróg, który pojawia się nagle i atakuje w jakimś miejscu. Mamy do czynienia z epidemią. Natomiast niewątpliwie w każdej sytuacji stresowej poziom rzetelnej informacji i zarządzania sytuacją kryzysową jest szalenie ważny. Można powiedzieć, że niedobry jest zarówno natłok informacji, jak i brak informacji. Uważam, że przede wszystkim najważniejsze jest zarządzanie sytuacją kryzysową. Mamy własne doświadczenia pracy z COVID-19 chociażby w Wojskowym Instytucie Medycznym. Dopóki nie uruchomiliśmy w WIM zabezpieczenia psychologicznego dla personelu pracującego z pacjentami COVID-19, mieliśmy bardzo dużo sygnałów od przełożonych z różnego szczebla, że pracownicy nie radzą sobie z emocjami związanymi z tą pracą. Wtedy jeszcze bardzo mało wiedzieliśmy o tym wirusie. Uczyliśmy się go jako personel medyczny. W momencie kiedy uruchomiliśmy anonimowe infolinie telefoniczne, kiedy ustaliliśmy godziny konsultacji, znacząco spadł poziom wszystkich napięć. O ile wcześniej wszyscy mówili, że potrzebują takiego wsparcia, o tyle sam fakt, że takie wsparcie jest, spowodował, że liczba osób poszukujących pomocy znacząco się zmniejszyła.
Natomiast w związku z obecną sytuacją mówiłbym nie o bombardowaniu informacjami, ale o chaosie informacyjnym odnośnie do wczesnych informacji dotyczących lockdownów, braku szczepień, konieczności szczepień, kolejnych wersji wirusa – to powoduje pewną niejasność. Wszystko to sprawia, że tego napięcia jest bardzo dużo. Zawsze podkreślam, że im prostsza jest informacja, im lepiej zarządzana i lepsze w ogóle zarządzanie sytuacją kryzysową, tym mniej napięcia. Człowiek nie musi znać wirusa, ale musi wiedzieć, że ktoś nad tym wirusem profesjonalnie czuwa.
Jak zadbać o sferę emocjonalną wobec tych doniesień o wirusie? Czy można podjąć profilaktyczne działania?
– Ciężko jest mówić o jakiejś profilaktyce, kiedy epidemia trwa dwa lata. To trochę tak, jakbyśmy mówili o przygotowaniach do wojny, kiedy ona już toczy się od dwóch lat. Gdybyśmy to porównali do II wojny światowej, to część ludzi lepiej się adaptuje, a część gorzej. My nie mamy jak się przed tym zabezpieczyć, bo musielibyśmy nie słuchać żadnych informacji – to byłoby najprostsze. Ale jest to niemożliwe w XXI wieku, żeby się odciąć od wszystkich kanałów informacyjnych. Informacja ma taki przekaz, jaki ma. Szczególnie dane liczbowe do jednych przemawiają mocno, do innych nie. Najważniejszą rzeczą, jaką mógłbym doradzić, to nie angażować się w spekulacje. Ponieważ plotka jest najgorszym doradcą i najbardziej lękotwórczym czynnikiem. Czyli jest to informacja, która ma duże natężenie, a małą sprawdzalność.
Dziękuję za rozmowę.
Jacek Sądej - Nasz Dziennik 04.01.2022 r.