Medycyna w Mundurze
Polscy komandosi szkolą medyków z najlepszej afgańskiej policyjnej jednostki antyterrorystycznej

- Od 2010 r., od momentu gdy Task Force-50 rozpoczął funkcjonowanie w Afganistanie, odpowiadamy za przygotowanie „Tygrysów”. Najpierw w prowincji Ghazni, a od 2011 r. także w prowincji Paktika. Zarówno nasi przełożeni w ISAF, jak i władze afgańskie, bardzo wysoko oceniają poziom obu jednostek – mówi oficer z jednostki z Lublińca, która wystawia TF-50.
Kto szkoli Afgańczyków?
Polacy zajmowali się selekcją, szkoleniem, wyposażeniem i rozbudową baz PRC (ang. Provincial Response Company), popularnie nazywanych „Afgańskimi Tygrysami”.
- Ze względu na specyfikę działania PRC, bardzo dużą uwagę przykładamy do profesjonalnego zabezpieczenia medycznego. Tym zajmują się nasi operatorzy-medycy, którzy mają wyższe wykształcenie medyczne, posiadają uprawnienia ratowników medycznych oraz zaliczyli kursy ratownika pola walki TCCC (Tactical Combat Casualty Care) i ALS (Advance Life Support) – kontynuuje oficer.
W Polsce ci ratownicy pracują w krajowym systemie ratownictwa medycznego. Jeden dzień w tygodniu, zamiast do jednostki wojskowej, idą do pracy w pogotowiu ratunkowym. Natomiast w Afganistanie są żołnierzami grup specjalnych i zabezpieczają działania komandosów.
W „wolnym czasie” dyżurują w ramach systemu ewakuacji medycznej MEDEVAC. Jako medycy pokładowi, pełnią służbę w amerykańskich śmigłowcach ratowniczych Black Hawk.
– Niejednokrotnie, pod ostrzałem przeciwnika, brali czynny udział w ewakuacji z pola walki żołnierzy wojsk koalicyjnych, lokalnej policji oraz ludności cywilnej, która odniosła obrażenia na skutek działań terrorystycznych – ujawnia oficer.
Jedną z poważniejszych akcji ratowniczych był udział w ewakuacji ponad stu rannych żołnierzy z jednej z baz, w której eksplodowała ciężarówka-pułapka, wypełniona kilkoma tonami materiałów wybuchowych. „Seba” - ratownik z TF-50 -został wtedy przydzielony do dużego śmigłowca transportowego Chinook, tymczasowo przerobionego na wielką, latającą sanitarkę. Pracując w składzie amerykańskiego zespołu, Polak zajmował się podebraniem, zabezpieczeniem i przetransportowaniem m.in. kilkunastu rannych żołnierzy amerykańskich do szpitala odległego o 200 km.
Kogo szkolą polscy specjaliści ?
W Afganistanie nie funkcjonuje sieć ratownictwa medycznego. Chorzy i ranni najczęściej zdani są na siebie. Dlatego medycy z Polskiego kontyngentu Wojskowego starają się zmieniać tę sytuację.
- Ze względu na specyfikę działania oraz poziom ryzyka prowadzonych operacji, szkolenie medyczne „Tygrysów”, którzy są policjantami z jednostek specjalnych, ma krytyczne znaczenie. Oni docelowo będą samodzielnie wykonywać najpoważniejsze operacje specjalne w prowincjach Ghazni i Paktika – wyjaśnia oficer TF-50.
W czasie szkolenia podstawowego, nasi specjalsi zwracają uwagę na Afgańczyków, którzy najlepiej „czują” tematykę ratowniczą.
- Szukamy policjantów mających predyspozycje i uzdolnienia z zakresu medycyny, anatomii i fizjologii, zaangażowanych w pracę i chcących podnosić kwalifikacje. Opanowanie w sytuacjach stresowych oraz szybkość podejmowania decyzji predysponuje do zajmowania funkcji ratownika medycznego w PRC – relacjonuje instruktor.
Szkolenia prowadzone są raz w tygodniu. Zwykle zaczynają się od treningu sprawdzającego nabyte wcześniej umiejętności. Potem jest czas na nowe wiadomości.
- Szczególny nacisk kładziemy na szkolenie pozwalające unikać kolejnych, niepotrzebnych, strat w czasie kontaktu z przeciwnikiem. Wpajamy im zasady „Care Under Fire”, ratownictwa taktycznego związanego z postępowaniem i udzielaniem pomocy pod ogniem przeciwnika. Wtedy najpierw należy odepchnąć i zneutralizować przeciwnika, który stanowi zagrożenie dla niosącego pomoc ratownika. Następnie można przystąpić do prowadzenia zabiegów medycznych czy ewakuacji w bezpieczne miejsce, w którym można ustabilizować rannego i przeciwdziałać bezpośrednim przyczynom zagrożenia życia: zatamowaniem krwotoków, odbarczeniem odmy płuc czy udrożnieniem dróg oddechowych i wdrożeniem płynoterapii – wyjaśnia ratownik.
Dlatego w trakcie szkoleń bardzo duży nacisk kładzie się na to, aby afgańscy kursanci zwracali baczną uwagę na stosowanie „bezpiecznej pomocy medycznej”. Polega ona na ewakuacji rannego w bezpieczne miejsce, bezpiecznej ewakuacji poszkodowanych z pojazdów oraz z terenu otwartego. - Osiąga się to poprzez stosowanie odpowiednich narzędzi medycznych, takich jak kołnierze usztywniające czy nosze. Równie ważna jest właściwa taktyka, umożliwiająca maskowanie swoich ruchów. Można stosować granaty dymne, korzystać z czynnej obrony zapewnionej przez innych żołnierzy. Można tak zajechać pojazdem, aby ranny został osłonięty od strony spodziewanego ataku – kontynuuje specjals.
Najlepsi afgańscy sanitariusze są kierowani na kursy poziomu zaawansowanego TTT (Train The Trainers) do centrum szkolenia (Special Police Training Center) w Wardaku i Kabulu.
Obecnie licząca ok. 120 ludzi kompania PRC Ghazni ma kilkunastu medyków po tego rodzaju szkoleniu, natomiast PRC Paktika – ok. 10.
Akcja w czasie akcji
Od początku istnienia TF-50, podczas wspólnych operacji polskich i afgańskich komandosów, tylko raz doszło do akcji ratowniczej.
- Podczas siódmej zmiany PKW, nocą, w górach, w rejonie De Zabhet Ghar, w czasie opuszczania śmigłowca operator TF-50 doznał obrażenia polegającego na kompresyjnym urazie kręgosłupa i otwartym złamaniu kości obu podudzi. Żołnierza sprawnie ewakuowano śmigłowcem MEDEVAC. Generalnie operacje specjalne prowadzone przez TF-50 z PRC, wyróżniają się bardzo dużym stopniem bezpieczeństwa. Ale medycy PRC udzielali niejednokrotnie pierwszej pomocy medycznej w czasie samodzielnych operacji bojowych – opowiada ratownik.
Takich przykładów jest sporo. Jeden szczególnie zapadł w pamięć polskiego ratownika.
- Podczas któregoś z wielu dyżurów w MEDEVAC, zostaliśmy poderwani do udzielenia pomocy poszkodowanym policjantom. Wykonując rutynowy patrol, najechali na minę-pułapkę. Na miejscu zginęło trzech funkcjonariuszy, którzy znajdowali się wewnątrz pojazdu. Sześciu innych siedziało na odkrytej skrzyni ładunkowej – relacjonuje ratownik.
Gdy śmigłowiec schodził do lądowania, Polak zobaczył, że po eksplozji, z pojazdu została tylko końcówka tej skrzyni oraz tylna oś samochodu. Policjanci siedzący na zewnątrz zostali rozrzuceni po terenie w promieniu ok. 50 m.
- Wydawało się, że nikt nie przeżył, ale z tumanów kurzu wzniesionych przez lądujący śmigłowiec wyłonili się policjanci z noszami. Biegli w naszą stronę z rannymi kolegami. Okazało się, że to byli ludzie z naszego PRC. Świetnie wykorzystali wiedzę przekazaną przez medyków TF-50. Pomoc w ratowaniu życia ciężko rannym kolegom została wykonana zgodnie ze wszystkimi kanonami sztuki – podkreśla „Seba”.
Afgańscy ratownicy zabezpieczyli masowe krwotoki kończyn oraz uratowali policjanta, któremu eksplozja urwała nogę. U jednego z rannych rozpoznali i odbarczyli odmę płuc przez nakłucie klatki piersiowej specjalną igłą, innemu udrożnili drogi oddechowe przy pomocy dwóch rurek nosowo-gardłowych, kolejnemu usztywnili i właściwie zabezpieczyli połamaną miednicę oraz nogi. Wszystkim poszkodowanym wdrożyli, niezbędną w tego typu obrażeniach, płynoterapię.
Jakie operacje wykonują „Tygrysy”?
Niedawno jednostka PRC z Ghazni otrzymała oficjalną nazwę oraz – zaprojektowaną w TF-50 – odznakę rozpoznawczą.
Polacy wielokrotnie sprawdzili „Tygrysów” w działaniu. Wspólnie zatrzymywali komendantów talibskich oraz inne „cele wysokowartościowe” (ang. HVT - High Value Targets), a tym samym dezorganizowali funkcjonowanie siatek terrorystycznych. Likwidowali nielegalne składy broni, amunicji i materiałów wybuchowych. Przejmowali IED (ang. Improvised Explosive Device), transporty narkotyków, udaremniali przemyt bezcennych dzieł sztuki.
- Sprawne i skuteczne działanie wymagało perfekcyjnego przygotowania afgańskich specjalsów – wyjaśnia szkoleniowiec.
Tylko w ostatnich dwóch miesiącach, we wspólnych operacjach, zatrzymano dwóch groźnych rebeliantów. Pierwszy z nich, Lal Mohammad aka Kuchi, był poszukiwany listem gończym prokuratora prowincji Ghazni. Odpowiadał za organizowanie ataków i zasadzek zarówno na ludność cywilną, jak i żołnierzy sił koalicyjnych. Odpowiadał za śmierć pięciu polskich żołnierzy w grudniu 2011 r. To on odpalił minę-pułapkę pod pojazdem, którym jechali Polacy. Drugi talib, Mohammad Naeem Adil, 27 lutego 2013 r. zorganizował atak na posterunek afgańskiej policji w dystrykcie Andar. W jego wyniku zginęło 17 lokalnych policjantów. W ciągu ostatnich miesięcy w Afganistanie to najbardziej krwawy zamach na tamtejsze siły bezpieczeństwa.
Kilka dni temu afgańscy antyterroryści wspierani przez komandosów z TF-50, przeprowadzili operację likwidacji potężnego składu materiałów służących do wykonania IED. Przejęto dwie tony chlorku potasu, w perfekcyjnych proporcjach zmieszanego z aluminium. Substancja tworzyła bardzo silny materiał wybuchowy domowej produkcji (ang. HME – Home Made Explosives). Można z niego wytworzyć kilkadziesiąt IED. Z informacji służb specjalnych wynikało, że ładunki miały zostać wykorzystane do zorganizowania zamachów podczas uroczystości, w czasie której Ghazni została ogłoszona Światową Stolicą Islamu.
Najbardziej spektakularnym, wspólnym działaniem TF-50 i PRC była – pierwsza w historii Polskiego Kontyngentu w Afganistanie – operacja odbijania zakładników (z ang. HRO – Hostage Rescue Operation) uwięzionych przez terrorystów–samobójców. Doszło do niej w mieście Sharana w prowincji Paktika w styczniu 2012 r. W wyniku przeprowadzonej akcji pięciu terrorystów zostało zneutralizowanych, a zakładnicy odbici. Fakt ten zauważony został przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, które umieściło tę operację w dziesiątce najważniejszych „wydarzeń mających wpływ na nasze bezpieczeństwo w 2012 r.”.
Jarosław Rybak
Na zdjęciach:
Fot. 1 – 5: Szkolenie „Afgańskich Tygrysów”. „Rannym” jest instruktor – ratownik medyczny z Task Force-50.
Fot. 6: Moment wręczania odznak rozpoznawczych „Afgańskim Tygrysom”.
Fot. Archiwum TF-50.
Fot. 1 – 5: Szkolenie „Afgańskich Tygrysów”. „Rannym” jest instruktor – ratownik medyczny z Task Force-50.
Fot. 6: Moment wręczania odznak rozpoznawczych „Afgańskim Tygrysom”.
Fot. Archiwum TF-50.
###
Konkurs! Sprawdź swoją wiedzę, wygraj coina Dowództwa Wojsk Specjalnych!
Dowództwo Wojsk Specjalnych wspólnie z „Medycyną w Mundurze” Wojskowego Instytutu Medycznego ogłaszają konkurs, w którym wygrać można coina (monetę pamiątkową) Dowództwa Wojsk Specjalnych!
Szczęśliwcy otrzymają coiny bezpośrednio z DWS w Krakowie!
Wśród autorów poprawnych odpowiedzi rozlosujemy dwie nagrody: jedną dla pań, drugą dla panów ;-)
Pytania:
1. Czy w Zadaniowych Zespołach Bojowych Wojsk Specjalnych (Task Force) w Afganistanie ratownik medyczny wchodzi w skład:
a) Każdego Task Force.
b) Każdej Grupy Specjalnej.
c) Każdej Sekcji Działań Specjalnych
a) Każdego Task Force.
b) Każdej Grupy Specjalnej.
c) Każdej Sekcji Działań Specjalnych
2. Czy w fazie „Care Under Fire” („Pomocy Pod Ostrzałem”) medyk Wojsk Specjalnych powinien:
a) Narażać własne życie, aby nieść pomoc rannemu.
b) Nie narażać własnego życia, aby udzielać pomocy innym.
c) Sam zdecydować czy narażać własne życie, aby nieść pomoc innym.
a) Narażać własne życie, aby nieść pomoc rannemu.
b) Nie narażać własnego życia, aby udzielać pomocy innym.
c) Sam zdecydować czy narażać własne życie, aby nieść pomoc innym.
3. Czy w czasie walki rannemu, który przez chwilę miał zaburzoną świadomość należy:
a) Natychmiast odebrać broń.
b) Pozostawić broń w celu samoobrony.
c) Odebrać broń dopiero w miejscu bezpiecznym.
a) Natychmiast odebrać broń.
b) Pozostawić broń w celu samoobrony.
c) Odebrać broń dopiero w miejscu bezpiecznym.
4. Czy Special Operations Combat Medic, niezwykle skomplikowany, kilkunastomiesięczny zaawansowany kurs dla medyków sił specjalnych USA ukończyło dotychczas tylko:
a) Około dziesięciu żołnierzy Wojsk Specjalnych.
b) Dwóch żołnierzy Wojsk Specjalnych.
c) To informacja niejawna.
a) Około dziesięciu żołnierzy Wojsk Specjalnych.
b) Dwóch żołnierzy Wojsk Specjalnych.
c) To informacja niejawna.
5. Czy Task Force-50, Zadaniowy Zespół Wojsk Specjalnych z Jednostki Wojskowej Komandosów, operuje w Afganistanie od:
a) Wiosny 2010 r.
b) Lata 2007 r.
c) Jesieni 2009 r.
a) Wiosny 2010 r.
b) Lata 2007 r.
c) Jesieni 2009 r.
Odpowiedzi prosimy wpisywać pod postem zarówno na fanpage`u „Medycyny w Mundurze, jak i na fanpage`u Wojsk Specjalnych. Można zamieszczać odpowiedzi jednocześnie na obu fanpage`ach – to może zwiększyć szansę na wygraną ;-)
Od razu podpowiadamy, że część odpowiedzi znajdziecie, czytając uważnie na Facebooku „Medycynę w Mundurze” ;-)
Na odpowiedzi czekamy do niedzieli (12 maja) do godz. 20.00.
Życzymy dobrej zabawy i powodzenia!