Medycyna w Mundurze
Czy bieganie w maratonach jest bezpieczne?

Jednak od czasu do czasu docierają do nas niepokojące informacje o śmierci młodych osób w trakcie biegów długodystansowych. Tak było m.in. w trakcie ostatniego Maratonu Poznańskiego czy na dolnośląskim „Biegu Wulkanów”.
Powstaje więc pytanie: czy tak wyczerpujący wysiłek jest bezpieczny dla zdrowia?
Wyjaśnijmy więc na początku: nagłe zgony w biegach długodystansowych są - na szczęście - zdarzeniem bardzo rzadkim. Największe, retrospektywne badania w tym zakresie przeprowadzono oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Zrealizował je Kim ze współpracownikami. Autorzy korzystali z danych organizacji „Running USA”, która starannie dokumentuje wszystkie przypadki nagłych zatrzymań krążenia w trakcie maratonów i półmaratonów. W efekcie uzyskano dane dotyczące blisko 11 milionów uczestników imprez organizowanych w latach 2000-2010.
Okazało się, że ryzyko NZK (nagłego zatrzymania krążenia) w półmaratonie wynosi 0,27 na 100.000, a w maratonie 1,01 na 100.000. Czyli udział w maratonie jest obarczony trzykrotnie większym ryzykiem NZK, niż udział w półmaratonie !
Z badań wynika, że – zgrozo! – przypadki NZK najczęściej notowano u biegaczy doświadczonych, którzy wcześniej brali udział w biegach długodystansowych.
Pod względem płci nie ma zaskoczenia. NZK zdecydowanie częściej występuje wśród mężczyzn. Płeć jest niezależnym, niemodyfikalnym czynnikiem ryzyka. Faktu tego nie zmienił też coraz częstszy udział kobiet w biegach długodystansowych. Według Kima, ten wskaźnik potroił się między 1982 a 2009 r.
NZK dotyczy więc głównie mężczyzn!
Co jednak leży u podłoża nagłego zatrzymania krążenia?
Najogólniej możemy powiedzieć, że są to choroby serca (o których sportowiec najczęściej nie wiedział) oraz tzw. czynniki pozasercowe.
* Choroba niedokrwienna serca – popularna „wieńcówka”, gdyż spowodowana jest najczęściej obecnością blaszki miażdżycowej w naczyniach wieńcowych, które dostarczają tlen i substancje energetyczne do komórek mięśnia sercowego. W pewnych sytuacjach np. stresu lub wzmożonego wysiłku fizycznego, zwiększone zapotrzebowanie mięśnia sercowego nie może zostać zaspokojone (ponieważ droga dopływu jest ograniczona lub wręcz zablokowana). Pacjent może odczuwać wtedy bóle w klatce piersiowej, najczęściej w okolicy zamostkowej oraz duszność, które najczęściej ustępują po zaprzestaniu wysiłku fizycznego. Dodajmy, że dalsze kontynuowanie wysiłku - z nadzieją, że ból samoistnie minie - może się zakończyć zawałem mięśnia sercowego lub gorszymi konsekwencjami. Jeżeli pacjent odczuwa wspomniane wyżej dolegliwości, powinien unikać natężonego wysiłku fizycznego (np. zaprzestać intensywnego uprawiania sportu) i niezwłocznie zgłosić się do lekarza. Istnieją skuteczne, zabiegowe metody leczenia choroby wieńcowej, które pozwolą potem pacjentowi na uprawianie większości sportów o niezbyt nasilonej lub umiarkowanej aktywności i cieszenie się życiem. Jednak na pewno nie będą to biegi długodystansowe.
* Hiponatremia – niskie stężenie sodu w surowicy, które prawidłowo powinno wynosić 135-145 mmol/l. Niedobór sodu objawia się bólami głowy, nudnościami i wymiotami, a nawet zaburzeniami orientacji. Znaczny niedobór (zazwyczaj stężenie sodu jest wtedy obniżone poniżej 125 mmol/l) może doprowadzić do obrzęku mózgu lub obrzęku płuc. W badaniach przeprowadzonych w 2002r., w czasie Maratonu Bostońskiego, ustalono, że aż 15 proc. uczestników miało bezobjawową hiponatremię. Na szczęście ryzyko wystąpienia ciężkiej hiponatremii jest niskie i wynosi ok. 0,4 proc. Dotyczyło ono najczęściej uczestników, którzy często przyjmowali na trasie duże ilości płynów (powyżej trzech litrów płynu w trakcie biegu). Przy niskiej wyjściowej masy ciała, przyjmowanie płynów wiązało się z przyrostem masy ciała w trakcie biegu, a czas trwania maratonu wynosił powyżej 4 godzin. Duże znaczenie mają warunki pogodowe. Wysoka temperatura i wilgotność powietrza sprzyjają temu powikłaniu.
Oczywiście nie namawiam do nieprzyjmowania płynów w trakcie długotrwałego wysiłku. Ich niedobór jest równie groźny co nadmiar, prowadzi do odwodnienia, spadku wydolności i wielu możliwych powikłań np. niewydolności nerek. Sam byłem świadkiem omdlenia jednego z uczestników na trasie 34. Maratonu Warszawskiego. Do zdarzenia doszło dosłownie przy bramie Stadionu Narodowego, około 200 metrów przed metą. Jak się potem okazało, biegacz starał się nie przyjmować żadnych płynów na trasy, bo zwolnienie na punktach kontrolnych celem uzupełniania płynów zanadto wybijało go z rytmu. Po kilkudniowym pobycie w szpitalu wszystko wróciło do normy i pacjent został wypisany do domu. Czyli wszystko skończyło się dobrze, ale maratonu nie ukończył!