Medycyna w Mundurze
HISTORIA: Nieznane fakty z rzezi wołyńskiej. Pomoc medyczna na kresach wschodnich w latach 1943-1944

By uchronić się przed atakami UPA, Polacy przekształcali swoje wioski i miasteczka w ośrodki samoobrony. Większość z tych miejscowości została rozgromiona. Przetrwały jedynie największe, w których zdołano zorganizować skuteczny system obrony. Jednym z ważniejszych elementów tego systemu była pomoc farmaceutyczna i medyczna dla obrońców oraz tysięcy uchodźców. W tak dużych skupiskach wielkim zagrożeniem były choroby zakaźne - głównie dur brzuszny.
Przyczyny tragedii
Wśród mieszkańców województwa wołyńskiego, będącego jednym z największych regionów II Rzeczypospolitej, przeważali Ukraińcy. Stanowili 68 proc. ludności, społeczność polska to zaledwie 16,6 proc. Trzecią grupą, zamieszkałą przede wszystkim w miastach, byli Żydzi – 9,9 proc.
W latach drugiej wojny światowej obaj okupanci, zarówno władze Związku Radzieckiego, jak i III Rzeszy, wykorzystywały różnice narodowościowe na Wołyniu w walce przeciwko Polakom. Największym zagrożeniem okazał się jednak nacjonalizm Ukraińców, którzy przed wojną czuli się dyskryminowani przez polskie władze. Konflikt ukraińsko-polski trwał przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Z chwilą wybuchu II wojny światowej przerodził się w bezwzględna walkę Ukraińców przeciwko Polakom. Jej rozwój inspirowali i stymulowali działacze Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), która od samego początku współpracowała z Niemcami.
Po zajęciu Wołynia i Małopolski Wschodniej przez Związek Radziecki, NKWD aresztowało część działaczy OUN. Wielu zaś uciekło do III Rzeszy, gdzie tworzyło własne jednostki bojowe, które razem z wojskami niemieckimi wkroczyły tam 22 czerwca 1941 r.
Ludobójcza działalność UPA na Wołyniu
Wybuch wojny niemiecko-radzieckiej Ukraińcy na Wołyniu przyjęli z wielkim entuzjazmem. Nacjonaliści obejmowali stanowiska w administracji oraz tworzyli policję. Niemcy całkowicie oparli się na Ukraińcach i nadali im status ludności uprzywilejowanej. Ci zaś, powoli i systematycznie rozwijali szeroko zakrojoną działalność nakierowaną na wyeliminowanie ludności polskiej, często znacznie większą aniżeli niemieckie władze okupacyjne. Bojówki nacjonalistów - za aprobatą niemieckich władz okupacyjnych - dokonywały zabójstw Polaków. Od początku 1942 r. w różnych rejonach Wołynia zabijano pojedyncze osoby, a potem całe polskie rodziny.
Najbardziej bezwzględne działania wobec Polaków prowadziła dynamicznie rozwijająca się w ramach OUN frakcja Stepana Bandery (OUN-B, banderowcy). Jesienią 1942 r. utworzyła ona własną formację zbrojną – UPA, która rozpoczęła akcję eksterminacji ludności polskiej. Pierwszym masowym mordem była masakra w polskiej kolonii Parośla, 9 lutego 1943 r. Oddział UPA zamordował 173 Polaków. W dniach 21-22 kwietnia w Janowej Dolinie ofiarą padło około 600 Polaków. Wiosną 1943 r. największe nasilenie zbrodni miało miejsce we wschodnich powiatach Wołynia: sarneńskim, kostopolskim i krzemienieckim. W czerwcu masowe rzezie objęły powiaty dubieński i łucki, a w lipcu i sierpniu rozszerzyły się na powiaty zachodnie: horochowski, włodzimierski, kowelski i lubomelski. Kulminacja mordów przypadła na lato, rzezie objęły całe województwo wołyńskie. 11 lipca UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, zabijając ponad 12 tysięcy osób. W lipcu ofiarą napadów padli mieszkańcy ponad 530 polskich wsi i osad. Wymordowano ponad siedemnaście tysięcy Polaków!
W mordach - dokonywanych z dużym okrucieństwem - uczestniczyli ukraińscy cywile. Większe wsie i osiedla najpierw zdobywano, a potem zabijano mieszkańców siekierami, kosami, widłami i piłami. Bandyci często gwałcili kobiety, potem kaleczyli je, rozpruwali im brzuchy, obcinali piersi, wydłubywali oczy. Dzieci przebijano widłami. Mężczyzn nabijano na pale lub - przywiązanych łańcuchami do koni - rozrywano.
Historycy szacują, że do czerwca 1944 r., zamordowano około 60 tysięcy Polaków. Organizacja mordów, ich przebieg, rozmiary, zasięg terytorialny oraz cele i motywy, jakie tej akcji przyświecały, uprawniają do stwierdzenia, iż doszło wtedy do zbrodni ludobójstwa. Dokonała jej UPA, wzmocniona dezerterami z Ukraińskiej Policji Pomocniczej oraz wspomagana przez liczne ukraińskie chłopstwo.
Organizowanie pomocy medycznej przez Delegata Rządu RP
Sytuację na Wołyniu z niepokojem obserwowały władze Państwa Podziemnego, zarówno cywilne, jak i wojskowe. Już w drugiej połowie 1941 r. wysyłały one emisariuszy, mających tworzyć konspiracyjne organy administracji oraz oddziały obronne. Ukraińcy jednak szybko rozpoznawali obcych ludzi. Dlatego też największe szanse prowadzenia działań konspiracyjnych mieli mieszkańcy rejonu. Początkowo szczególnie intensywną pracę podjęło Stronnictwo Ludowe (SL), które pod koniec 1941 r. skierowało tam pochodzącego z rejonu ppor. Zygmunta Rumla. Znając wielu ludzi łatwo zorganizował on konspiracyjne grupy SL oraz zainicjował współdziałanie z grupami ukraińskich ludowców. Na wsiach zaczął tworzyć oddziały Batalionów Chłopskich, które miały stać się trzonem ośrodków samoobrony. Pod tym względem działacze SL dublowali wysiłki oficerów Armii Krajowej (AK), którzy tworzyli konspiracyjne oddziały bojowe. Pomiędzy działaczami SL i AK występowały wówczas ostre tarcia.
Kierownictwo SL zdecydowało rozwinąć działania prowadzone przez ppor. Rumla. W maju 1942 r. nominowało na funkcję Delegata Rządu RP w Okręgu Wołyńskim Kazimierza Banacha ps. „Jan Linowski”, który z rezerwą odnosił się do AK. Ta bowiem w ograniczony sposób angażowała się w obronę ludności polskiej. Jej głównym zadaniem było przygotowanie i przeprowadzenie zasadniczych walk z Niemcami w końcowym okresie wojny. Kierownictwo SL natomiast uważało, że najważniejszym zadaniem jest natychmiastowe organizowanie jak najszerszej pomocy ludności polskiej. Dlatego Banach od samego początku za główny cel swoich prac uznał rozwijanie we wsiach silnych ośrodków samoobrony. Wraz ze współpracownikami utworzył bardzo rozbudowany w terenie Państwowy Korpus Bezpieczeństwa (PKB), obejmujący około 250 placówek i posterunków, w którym służyło około 4 tys. ludzi, a w przypadku pełnej mobilizacji – nawet 15 tys. osób. Obszar województwa wołyńskiego podzielił na trzy inspektoraty: południowy, północny i wschodni.
„Linowski” przywiązywał ogromne znaczenie do zapewnienia pomocy medycznej w ośrodkach samoobrony. Powiatowe referaty sanitarne organizowały punkty medyczne w gminach oraz zapewniały ich zaopatrzenie farmaceutyczne. Pracujący w konspiracji lekarze i farmaceuci starali się pozyskać do współpracy jak najwięcej przedstawicieli personelu medycznego. Do niesienia pomocy rannym i chorym zaangażowali setki naprędce przeszkolonych kobiet.
30 kwietnia 1943 r. Kazimierz Banach wydał odezwę, w której nawoływał ludność polską do liczenia tylko na własne siły i skupienia się w szeregach samoobrony. Za najistotniejszą sprawę uważał organizowanie - prężniejszych niż dotychczas - ośrodków samoobrony oraz tworzenie dla nich sprawniejszej opieki społecznej i zdrowotnej. Problemy te zostały ujęte w „Instrukcji dla baz oporu”, która zawierała piętnaście nakazów i zasad, mających nadać samoobronie wyższy poziom organizacji i skuteczności bojowej. W drugiej połowie 1943 r. ośrodki przekształciły się w bazy grupujące ludność z kilku lub kilkunastu wsi. W zakresie pomocy medycznej instrukcja nakazywała: „Baza oporu winna mieć zorganizowany punkt sanitarny zaopatrzony w środki opatrunkowe, jak też posiadający sanitariuszy i izbę chorych”.
Służba zdrowia w Inspektoracie II Południowym
Najdogodniejszą sytuację pod tym względem miał komendant II Łuckiego Inspektoratu, Zygmunt Strusiński „Szeliga”, którego żona Wiktoria była lekarką. Powierzono jej funkcję organizatorki pomocy medycznej na terenie inspektoratu, do którego należały tereny powiatów: łuckiego, horochowskiego, dubieńskiego i krzemienieckiego. W pierwszej połowie 1943 r. utworzono w nich konspiracyjną administrację, w ramach której pracowały referaty sanitarne. Najwięcej lekarzy pracowało w Łucku. Niemal wszyscy oni włączyli się do niesienia konspiracyjnej pomocy lekarskiej. Dużą rolę odegrał dr Władysław Jackiewicz ps. „Jacek”. Piękny przykład poświęcenia dał jeden z najstarszych lekarzy, dr Franciszek Biłobran, który w swym prywatnym szpitaliku chirurgiczno-ginekologicznym przyjął setki osób.
Na terenie powiatu łuckiego powstał największy ośrodek samoobrony na Wołyniu. Była nim wieś Przebraże, która licząc około dwa tysiące mieszkańców, pod koniec 1944 r. dała schronienie 28 tysiącom Polaków. Mieszkańcy zaczęli przekształcać ją w ośrodek samoobrony. W kwietniu pojawił się tam ppor. Henryk Cybulski „Harry”, który zorganizował obronę w sposób wojskowy. Utworzył odpowiednio ufortyfikowane odcinki, a przede wszystkim oddział bojowy, który po kilku miesiącach rozrósł się, co skutecznie zniechęciło UPA do ataków.
Dla tak wielkiego skupiska ludzi konieczne było zorganizowanie opieki medycznej. Podczas licznych walk wiele osób doznało obrażeń. Wystąpiły również choroby zakaźne. Zapewnienie pomocy medycznej ośrodkowi powierzono lek. med. Henrykowi Kałużyńskiemu, dyrektorowi szpitala w pobliskich Kiwercach. Wydelegował on do Przebraża kilka pielęgniarek z lek. Józefem Bogdańskim i felczerem Błażejczykiem na czele. Dzięki nim powstał szpital polowy dla lekko rannych oraz prowizoryczny szpital zakaźny. Ciężko rannych przewożono na leczenie do szpitala w Kiwercach.
Do głównej bitwy o Przebraże doszło 31 sierpnia 1943 r. O świcie kilka tysięcy banderowców okrążyło wieś i przez wiele godzin gwałtownie ostrzeliwało ją ze wszystkich stron. Na pomoc obrońcom przybyło kilka oddziałów samoobrony z sąsiednich miejscowości oraz oddział sowieckich partyzantów. Po niespodziewanym ataku z zewnątrz Ukraińcy wycofali się w popłochu.
Nieduże miasto Dubno było nieustannie penetrowane przez policję niemiecką i ukraińską. Z tego powodu Polacy zmuszeni byli chronić się w wiejskich ośrodkach samoobrony. Największe powstały w Pańskiej Dolinie oraz w Młynowie. Odparły one wiele ataków nacjonalistów ukraińskich. Pomoc medyczną organizował tam młody lekarz Władysław Bogacki. W pracy korzystał z pomocy wielu, przeszkolonych przez siebie, kobiet.
W powiecie krzemienieckim podobną działalność organizowała lek. Maria Phaphius-Skibniewska. W największym ośrodku w Rybczy, utworzyła szpitalik, do którego skierowała kwalifikowaną pielęgniarkę z Krzemieńca, Irenę Sandecką, a sama często tam dojeżdżała.
W swym domu lek. Wiktoria Strusińska ps. „Rita” przechowywała rodziny pięciu żydowskich lekarzy, które wyprowadzono z getta w Łucku. Wydaje się, że lekarzy tych włączono do pracy w konspiracyjnej służbie zdrowia.
W sierpniu 1943 r. Zygmunt Strusiński został aresztowany przez Niemców, a po trzech miesiącach - zamordowany. Pomimo tej tragedii jego żona Wiktoria nie zaprzestała konspiracji.
Z relacji Jadwigi Haber ps. „Baśka” dowiadujemy się o pracy kierowniczki apteki w Łucku. „Baśka” kierowała pracą łączniczek, większość podlegających jej koleżanek, przenosząc meldunki do ośrodków samoobrony, dostarczała również lekarstwa i materiały sanitarne, które ona pozyskiwała w aptece. Funkcjonowanie tego systemu zaopatrzenia opisała następująco: „Kierownikiem apteki była mgr D., młoda, przystojna o nobliwej powierzchni panna, sympatyczna, koleżeńska, posiadająca umiejętności lawirowania z Niemcami, którzy mieli nadzór nad apteką, bądź jakiekolwiek powiązania służbowe. Niełatwe miała zadanie. Język niemiecki miała opanowany, z łatwością z nimi porozumiewała się (…) Muszę stwierdzić, że przez okres swojej pracy w aptece zauważyłam, że wiele dobrego czyniła ludziom i pracownikom. Ja stale wybierałam z jej pomocą, w jaki tylko sposób się dało, leki i materiały opatrunkowe. Codziennie niemal wybierałam na recepty wypisywane przez dr „Witę” i dr. „Jacka” na różne, jakże często zmyślone nazwiska, albo bez recept w ogóle, pod pretekstem potrzeb dla swojej rzekomej praktyki pielęgniarskiej na wiosce, gdzie nie było żadnego punktu medycznego. Niewątpliwie domyślała się, że tak duża ilość i częstotliwość zapotrzebowań musi być przeznaczona na potrzeby nie jednej wioski, nie dla poszczególnych osób, lecz przynajmniej dla kilku ośrodków samoobrony. Faktem niezaprzeczalnym było, że nigdy pomocy nie odmówiła. Nieraz od lekarzy niemieckich wyłudzała podpisy na przygotowanych przez siebie receptach na pokrycie już wydanych leków. Zawsze w jakiś sposób starała się wygospodarować potrzebne środki medyczne, o które nigdy mnie nie zapytała, dla kogo i po co biorę. Będąc kasjerką miałam ułatwione kontakty z placówkami i z łącznikami”.
Pomoc medyczna w Inspektoracie III Wschodnim
Najtrudniejsze warunki do organizowania polskich ośrodków samoobrony występowały w Inspektoracie III Wschodnim, w skład którego wchodziły powiaty: rówieński, zdołbunowski i kostopolski. Szczególnie niebezpieczne było miasto Równe. W nim bowiem miały siedzibę niemieckie władze prowincji.
Do wkroczenia tam Armii Czerwonej w lutym 1944 r., przetrwała tam jedynie konspiracyjna służba sanitarna kierowana przez dr. Wincentego Tomaszewicza „Wilczura”, pracującego w szpitalu na przedmieściu Tiutkiewicze. W szpitalu tym „Wilczur” utworzył i prowadził, przy współudziale pielęgniarki Adeli Kyć, specjalną separatkę dla rannych i chorych z ośrodków samoobrony.
Na terenie powiatu zdołbunowskiego służbę zdrowia organizowali lekarze szpitala powiatowego w Zdołbunowie oraz personel szpitala w Ostrogu nad Horyniem. Referatem sanitarnym delegatury kierował dr Mieczysław Rosyk „Bartek”, pomagała mu dyplomowana pielęgniarka Helena Różańska „Jagoda”.
Największy ośrodkiem samoobrony w tym rejonie zorganizowano w Ostrogu. To miasteczko, liczące około 15 tysięcy ludzi, dało schronienie ponad 10 tysiącom mieszkańców z okolicy. Istniejący szpital zapewniał stosunkową dobrą opiekę medyczną. Szczególnie dużą aktywność przejawiały pracujące w nim pielęgniarki kierowane przez Marię Korzeniowską-Wiercińską „Czarną Marysię”.
Teren powiatu kostopolskiego, zamieszkany w stosunkowo małym stopniu przez Polaków, stał się obiektem niezwykle zaciętych i barbarzyńskich ataków oddziałów UPA. Żaden ze zorganizowanych tam ośrodków samoobrony nie zdołał przetrwać.
Jeden z największych ośrodków samoobrony w powiecie powstał we wsi Huta Stepańska. Wiosną 1943 r. schroniło się tam około 6 tysięcy osób. Służbę medyczną zorganizowała Helena Sawicka, która przed 1939 r., w ramach Organizacji Przysposobienia Wojskowego Kobiet, ukończyła w Warszawie kurs sanitarny PCK. Sawicka zorganizowała grupę kilkudziesięciu dziewcząt, z którymi założyła polowy szpital.
Dla wielu rannych jedynym ratunkiem były leki z ziół zebranych przez dziewczęta, podawane według wskazań starszych kobiet. Ponieważ nie było lekarza, Helena Sawicka kierowała pracą tego szpitala podczas trzydniowych walk z UPA w dniach 16-18 lipca 1943 r.
Ogromna przewaga sił wroga zmusiła ludzi przebywających w Hucie do ewakuacji. Rano 18 lipca, po zaskakującym ataku na oddziały UPA okrążające wieś, utworzono korytarz, którym przeszła kolumna wozów o długości ok. 3 kilometrów, wioząca miedzy innymi dzieci, starców i rannych.
Służba sanitarna w Inspektoracie I Północnym
Najprężniejsze ośrodki samoobrony utworzono w zachodnich powiatach województwa wołyńskiego: włodzimierskim, kowelskim i lubomelskim. Na ich terenie mieszkało stosunkowo dużo Polaków. Dlatego tam najczęściej przybywali emisariusze organizacji politycznych, społecznych i wojskowych z centralnej Polski, by tworzyć zalążki własnych organizacji oraz konspiracyjną pomoc medyczną. W pracach Powiatowej Delegatury Rządu we Włodzimierzu Wołyńskim uczestniczyli: aptekarz Jan Kubalski oraz lekarze pracujący w szpitalach: Ignacy Jakira, Dudek N. i Liniewicz N.
Trzeba pamiętać, że konflikt ukraińsko-polski toczył się również na płaszczyźnie pomocy medycznej. Ukraińcy, w ślad za Niemcami, traktowali służbę zdrowia jako instrument walki politycznej i narodowościowej. Dążąc do biologicznego wyniszczenia, pozbawiali Polaków dostępu do opieki lekarskiej. W szpitalach szykanowali polskich pracowników, wielu zwolnili, a na ich miejsce zatrudnili ukraińskich. Nie mogli jednak zwolnić wszystkich polskich lekarzy, gdyż nie mieli własnych. Większość polskich lekarzy została deportowana lub zamordowana przez NKWD już w 1940 r. Władze radzieckie zatrudniły wówczas w szpitalach głównie lekarzy pochodzenia żydowskiego.
W chaosie wojennym, szczególnie w okresie zmiany władz okupacyjnych pod koniec czerwca 1941 r., występowała ogromna rotacja pracowników szpitali.
Niektórym lekarzom pochodzenia żydowskiego działacze delegatur powiatowych pomagali wyjść z gett i umożliwiali zatrudnienie w placówkach służby zdrowia. Niektórzy z nich odegrali ogromną rolę w organizowaniu i niesieniu pomocy medycznej Polakom podczas „rzezi wołyńskiej”. We Włodzimierzu Wołyńskim żydowscy lekarze wspólnie z polskim personelem medycznym rozwinęli szeroko zakrojoną pomoc dla tysięcy Polaków. Ośrodkiem wiodącym był szpital zakaźny, gdyż władze niemieckie unikały tego miejsca. Kierujący nim dr Ignacy Jakira włączył do działań konspiracyjnych prawie wszystkich pracowników. Wśród nich było kilku sanitariuszy wojskowych, między innymi sierż. Bolesław Skrzyński „Jakosz”, plut. Bolesław Szwat „Smyczek”, plut. Zbigniew Barański „Zawisza” oraz plut Jan Wierzyński „Maj”. Personel szpitala zaopatrywał pobliskie ośrodki samoobrony w narzędzia chirurgiczne, szczepionki, lekarstwa i środki opatrunkowe.
Referatem sanitarnym delegatury we Włodzimierzu Wołyńskim kierował aptekarz mgr farm. Jan Kubalski „Grot”.
Z Powiatową Delegaturą Rządu w Kowlu współpracowali lekarze pochodzenia żydowskiego: Włodzimierz Zagórski i Cyma, zatrudnieni w tamtejszym szpitalu miejskim. Ściśle współpracowały z nimi pielęgniarki: Halina Grochowska „Irys” i Janina Szmagalska „Idylla”, Janina Włodarska „Dana” oraz wiele kobiet, które ochotniczo włączyły się do służby sanitarnej.
Lekarze i pielęgniarki ze szpitala w Kowlu wyjeżdżali do ośrodków samoobrony, by udzielać pomocy rannym. Największe ośrodki utworzono w południowym rejonie powiatu, we wsiach: Zasmyki, Lityń, Radomle, Janówka, Suszybaba, Wierzbiczno, Ossa, Różyn i Zielona. Rosnąca liczba uchodźców w Zasmykach spowodowały konieczność zorganizowania punktu sanitarnego. Dr Zagórski skierował tam kilka pielęgniarek ze szpitala w Kowlu, na czele z Janiną Szmagalską. Z tego szpitala dostarczano także niezbędne wyposażenie, narzędzia medyczne, leki oraz materiały sanitarne. Pielęgniarki zaangażowały do współpracy wiele miejscowych kobiet, dzięki czemu ranni mieli dobrą opiekę sanitarną. Ciężko rannych przewożono do szpitala w Kowlu. Ten prosty system sprawnie funkcjonował, czego przykładem było wyleczenie ciężkich ran Cichociemnego por. Michała Fijałki oraz szer. Józefa Turowskiego.
Dobrze zorganizowaną pomoc medyczną miał powiat lubomelski. Na czele Delegatury Powiatowej w Lubomlu stał mgr Tadeusz Rodziewicz „Żerdź”, aptekarz z tego miasta. Dobrze znał środowisko medyczne, co ułatwiło działania. Kierownikiem referatu sanitarnego został dr Stanisław Lorenc, dyrektor szpitala w Lubomlu, który do działań konspiracyjnych zaangażował niemal wszystkich swoich pracowników. Dzięki temu chroniąca się w tym mieście ludność polska miała zapewnioną dobrą pomoc medyczną.
Jeden z większych ośrodków samoobrony powstał we wsi Rymacze, gdzie służbę sanitarną zorganizował felczer Jan Dyczko. Większość mniejszych ośrodków samoobrony została tam jednak zniszczona atakami przeważających liczebnie oddziałów UPA.
Niemal cały polski personel lekarski i farmaceutyczny, pracujący wówczas na Wołyniu uczestniczył w obronie swych rodaków przed napadami oddziałów UPA. Medycy nie tylko leczyli, lecz przede wszystkim umacniali ducha walki wśród prześladowanej polskiej ludności.
* * *
Opr. BAK. Materiał powstał na podstawie artykułu „Pomoc medyczna polskim ośrodkom samoobrony na Wołyniu w latach 1943-1944”, opublikowanego w piśmie „Lekarz Wojskowy” nr 1 z 2012 r.
Opr. BAK. Materiał powstał na podstawie artykułu „Pomoc medyczna polskim ośrodkom samoobrony na Wołyniu w latach 1943-1944”, opublikowanego w piśmie „Lekarz Wojskowy” nr 1 z 2012 r.
Autor: Zdzisław Jezierski (Zakład Historii Nauk i Medycyny Wojskowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi).
Fotografia: Pomnik prze Skwerze Wołyńskim w Warszawie. Upamiętnia ofiary oraz obrońców Polaków mieszkających na Wołyniu.