Medycyna w Mundurze
Zmęczenie nie pomaga w ratowaniu życia

Analizy prowadzone przez naszych sojuszników są nieubłagane: sześciu na dziesięciu rannych żołnierzy, których można uratować na polu walki umiera z powodu masywnych krwotoków z uszkodzonych kończyn. Dlatego tak ważna jest umiejętność tamowania krwotoków. Podstawowym środkiem „opatrunkowym”, który posiada każdy żołnierz, jest opaska uciskowa, zwana także stazą taktyczną.
Każdy powinien więc – przede wszystkim we własnym interesie – do perfekcji opanować umiejętność zakładania opaski. W czasie standardowego szkolenia najczęściej nie wypada to źle. Inaczej będzie jednak przy olbrzymim zmęczeniu, czyli w sytuacji bardziej zbliżonych do realnych warunków pola walki.
Ponieważ w czasie typowych szkoleń medycznych trudno wytworzyć warunki ekstremalne przedstawiciele Zakładu Medycyny Pola Walki Wojskowego Instytutu Medycznego (ZMPW WIM) postanowili wykorzystać okazję i sprawdzić umiejętności autoratownictwa u uczestników jednego z najtrudniejszych biegów długodystansowych w Polsce – Maratonu Komandosa. Jubileuszową, 10 edycję ukończyła rekordowa liczba zawodników – 435. Zdecydowana większość z nich to żołnierze. Tuż za metą skrajnie zmęczeni biegacze mogli założyć sobie opaskę uciskową. Skuteczność jej zaciśnięcia sprawdzano ultrasonografem. Urządzenie wykrywało nawet niewielki przepływ krwi. Bezbłędnie dawało się więc określić, kto w sytuacji zagrożenia życia skutecznie udzieliłby sobie pomocy.
Wyniki nie napawają optymizmem
Organizatorzy biegu zaproponowali taki sprawdzian około 100 losowo wybranym zawodnikom. Spora ich część nie była zainteresowania testem. Co może bardzo dziwić, niektórzy żołnierze pierwszy raz widzieli opaskę uciskową. Ale ponad połowa podeszła do testu. Założenie opaski i mocne ściśnięcie było nie lada wyzwaniem po ponad 40-kilometrowym biegu.
Największe zaangażowanie i najlepsze efekty widać było u żołnierzy, którzy najczęściej uczestniczą w misjach zagranicznych: gospodarzy Maratonu, czyli ludzi z Jednostki Wojskowej Komandosów, 6 Brygady Desantowo Szturmowej, 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, 11 Dywizji Kawalerii Pancernej. Dobre wyszkolenie dało się zauważyć także u przedstawicieli 14 Dywizjonu Artylerii Przeciwpancernej z Suwałk oraz studentów uczelni wojskowych: Wojskowej Akademii Technicznej, Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych i Akademii Marynarki Wojennej.
Niestety kilkudziesięciu żołnierzy nie potrafiłoby sobie pomóc w sytuacji zagrożenia życia. Nawet pamiętając, że maratończycy nie są grupą reprezentatywną a meta biegu to nie poligon, na którym sprawdza się wojskowe umiejętności, wyniki testu nie napawają optymizmem.
Problemy z prawidłowym użyciem opaski uciskowej to nie tylko specyfika wojska. Przed kilkoma tygodniami specjaliści z ZMPW WIM podobne zajęcia prowadzili w czasie dużych ćwiczeń oddziałów antyterrorystycznych PARAMEDYK 2013. Brały w nich udział głównie pododdziały wchodzące z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Sprawiedliwości. Wyniki funkcjonariuszy też powinny dawać do myślenia. Okazało się, że ok. 30 proc. badanych nie potrafiło poprawnie założyć opaski.
Ekstremalny maraton
Maraton Komandosa to jedna z najbardziej ekstremalnych imprez biegowych w Polsce. Po raz dziesiąty zorganizował go Wojskowy Klub Biegacza „Meta”, działający przy Jednostce Wojskowej Komandosów w Lublińcu.
Jak zawsze zawodnicy musieli przestrzegać „kodu mundurowego”: cholewki butów powinny mieć przynajmniej 8 cali wysokości, plecak - wymiary 45 na 30 cm i wagę minimum 10 kg.
Bieg przeznaczony jest głównie dla przedstawicieli służb mundurowych. Wśród ponad pięciuset zgłoszonych rekordowa była liczba obcokrajowców. Pobiegło ich ponad dwudziestu. Przyjechali m.in. z Francji, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Czech, Rosji i Niemiec.
Linię mety pokonało 435 zawodników. Najszybsi okazali się: porucznik Piotr Szpigiel z 9 Brygady Kawalerii Pancernej z Braniewa i ppor. Justyna Kępa z 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa.
W tym roku ochotnicy mogli się także ścigać w objętej patronatem Wojskowego Instytutu Medycznego kategorii „Biegający Medycy”.
Na zdjęciach: Testy przeprowadzone w czasie Maratonu Komandosa.
Tekst i fot. Jarosław Rybak