Medycyna w Mundurze
Spotkanie rannego z lekarzem, który w Afganistanie ratował mu życie
„Wzruszające spotkanie pacjenta z lekarzem. Cztery lata temu, polski żołnierz Jakub Tynka został raniony przez talibów w Afganistanie. Pocisk trafił w szyję, uszkodził klatkę piersiową i płuca, połamał żebra, rozerwał żyły i tętnice. Żołnierz właściwie nie miał szans, ale przeżył dzięki umiejętnościom polskich i amerykańskich lekarzy.” Więcej w materiale red. Magdaleny Hykawy w „Wydarzeniach” Polsatu.
Zobacz materiał red. Magdaleny Hykawy w „Wydarzeniach” Polsatu.
Przeczytaj relację ze spotkania red. Jakuba Borowskiego z Polskiej Agencji Prasowej:
Ciężko ranny w Afganistanie żołnierz po czterech latach spotkał się 16 lipca 2016 r. z lekarzem, który ratował mu życie w wojskowej bazie w Ghazni. Kpr. Jakub Tynka nadal służy w wojsku i, jak powiedział, byłby gotów znów wyjechać na misję.
- Żyję tylko dzięki medykom. Co jakiś czas dzwonię do doktora Roberta Brzozowskiego z życzeniami, ale nigdy nie było okazji się spotkać. Kiedy dostałem informację, że jest możliwość spotkania się po tylu latach i osobistego podziękowania, to nie miałem chwili zawahania - powiedział kapral Tynka, który w piątek miał możliwość spotkać swego wybawcę w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
Ppłk dr n. med. Robert Brzozowski (z prawej) i kpr. Jakub Tynka.
- Na ten sukces składają się nie pojedyncze osoby, ale praca całego zespołu - mówił doktor Brzozowski. Podkreślał szybkie i sprawne działania wojskowego ratownika, który tamował krwotok rannego kaprala, śmigłowców ewakuacji medycznej i personelu szpitala polowego w Ghazni. - O 9.55 zostałeś postrzelony, o 10.15 byłeś w szpitalu, gdzie założyłem ci pierwszy dren do klatki piersiowej, o 10.20 trafiłeś na stół operacyjny - mówił.
- Dzięki tylu wspaniałym osobom udało mi się oszukać śmierć - dodał Tynka. Dr. Brzozowskiemu podarował on chustę z emblematem swej kompanii.
Gen. bryg. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor WIM.
4 lipca 2012 r. patrol, w którym uczestniczył Tynka, wpadł w zasadzkę. Żołnierz został postrzelony. Pocisk trafił go w szyję, uszkodził klatkę piersiową i spowodował rozległe obrażenia i masywny krwotok. Mimo poważnych obrażeń wystarczyła jedna operacja.
Tynka zgłosił się do wojska na ochotnika w 2007 r. Gdy wyjeżdżał do Afganistanu był żołnierzem kompanii szturmowej 16. batalionu powietrznodesantowego. Dziś służy w jednej z jednostek specjalnych. Na pytanie dr. Brzozowskiego, czy pojechałby na misję znowu, odparł: "Chętnie. Z powodu uszczerbku na zdrowiu na »bojówkę« na pewno już nie pojadę, ale do sztabu lub centrum operacyjnego mógłbym".
Przy okazji spotkania weterana z jednym z lekarzy, którzy uratowali mu życie, dyrektor WIM gen. bryg. prof. Grzegorz Gielerak przypomniał zmiany, jakie wprowadzono w systemie opieki nad rannymi weteranami. Inspiracją był system amerykański, z którym polscy pacjenci i lekarze stykali się w amerykańskim szpitalu wojskowym w niemieckim Landstuhl.
Spotkanie w WIM cieszyło się sporym zainteresowaniem mediów.
Dyr. Gielerak, który angażował się w pomoc weteranom, jeszcze zanim została ona ujęta ustawowo, podkreślił, że personel zaczęto szkolić i uwrażliwiać na problemy psychologiczne weteranów. Powstał też Program osłony psychologicznej uczestników misji i ich rodzin.
Od 2011 r. działał pełnomocnik dyrektora WIM, który dbał o skoordynowaną opiekę nad poszkodowanym od chwili przyjęcia do szpitala, w tym codzienne monitorowanie jego stanu oraz utrzymywanie z nim kontaktu, a także wsparcie już po wypisaniu ze szpitala. Wprowadzono system informatyczny, który umożliwiał żołnierzom stały kontakt zarówno z rodziną, jak i z kolegami, którzy zostali na misji. Do tych działań włączyło się 15 klinik, przeszkolono ponad 60 pielęgniarek.
Red. Małgorzata Schwarzgruber rozmawia z weteranem. Przeczytaj relację w portalu „Polska Zbrojna”.
Przedstawiciele WIM apelowali, by poszkodowani weterani wyrabiali w MON legitymacje, dzięki którym mogą korzystać ze specjalnych świadczeń, w tym badań poza kolejnością, konsultacji lekarskich i psychologicznych.
- Często żołnierze, którzy brali udział w misjach, nie wiedzą, że taka legitymacja im przysługuje - powiedziała Urszula Marszałkowicz-Flis, pełnomocnik dyrektora WIM ds. rannych i poszkodowanych. Dokumenty do legitymacji wydawanej przez Departament Spraw Socjalnych MON, można wypełnić i przesłać przez stronę na stronie Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju.
Urszula Marszałkowicz-Flis, pełnomocnik dyrektora WIM ds. rannych i poszkodowanych w rozmowie z dziennikarka Polsatu.
Od 2007 r. w misji ISAF w Afganistanie służyło ok. 26 tys. Polaków. 43 z nich poległo lub zmarło wskutek ran. Poszkodowanych zostało 860 żołnierzy i pracowników wojsk, w tym 360 zostało rannych.
Od połowy ubiegłego wieku we wszystkich misjach zagranicznych wzięło udział ponad 100 tys. żołnierzy i kilka tysięcy funkcjonariuszy z Polski.
Ustawa o weteranach działań poza granicami państwa przyznaje im m.in. dodatki do rent i emerytur, ulgi na przejazdy komunikacją dla weteranów przebywających na rentach inwalidzkich, dopłaty do nauki oraz bezpłatną pomoc psychologiczną.
Pamiątka od weterana - proporzec kompanii, w której w Afganistanie służył kpr. Jakub Tynka.
Fot. Andrzej Kosater / WIM
Więcej na podobne tematy:
Jak działał polski szpital polowy w bazie w Ghazni? Zobacz film
Przeczytaj o tym, jak w ciągu ostatnich lat Wojskowy Instytut Medyczny zmienił się dla weteranów?